Zmiany, zmiany, zmiany. Temat, który daję motywacje. Może nie każdemu, może nie dużo, ale zawsze choć trochę. Temat rzeka bo tak naprawdę każdy ma inne zdanie na temat zmian. Zarówno małych jak i tych większych. Jeden lubi zmiany, zmienia coś często. Zaczynając od przemeblowań w pokoju kończąc na zmianie samych siebie, swojego charakteru i wyglądu. Drugi zaś panicznie zmian się boi, boi się czy nie będą to zmiany na gorsze, czy na pewno wszystko się uda i będzie po naszej myśli. Ale kto nie ryzykuje ten traci. Nie bój się zmian. Małe zmiany tworzą wielką różnicę.
Na pewno niejeden raz zdarzyła się sytuacja w twoim życiu kiedy ktoś krytykował Cie bez większych podstaw, obrażał bo miał taki 'kaprys' i chciał, żeby było śmiesznie bądź najzwyczajniej w świecie chciał wyprowadzić Cie z równowagi. Zastanów się, jaka zazwyczaj była twoja reakcja? Złość, nerwy? Jeśli tak to jesteś "na przegranej pozycji", bo właśnie przez taką reakcję dajesz radość i poczucie satysfakcji osobie, która Cie obraża. A jaka jest najlepsza broń?
Uśmiech, dystans do
swojej osoby czy też powiedzenie niby na poważnie, niby w żartach '' Pewnie,
masz rację". To wyprowadzi z równowagi, ale też nieco zirytuje tę osobę.
Dlaczego? Bo nie udało jej się Ciebie zdenerwować. Co więcej, bardziej
zdenerwowała się ona niż ty. A chyba nie o taki efekt tamtej osobie chodziło
prawda? Następnym razem kiedy widzisz, że ktoś próbuje ci dogryźć jakimś
złośliwym tekstem, uwagą po prostu się uśmiechnij i zażartuj. Pokaż jak bardzo
Cie to nie rusza. Wtedy wygrasz.
Niby proste, ale jednak trudne. Skoro nie mamy innego wyjścia to co nam zostaje? No nic innego jak dać sobie radę prawda? Czy to z małym problemem mamy do czynienia czy troszkę większym. Skoro to takie łatwe to dlaczego tak wiele z nas się najzwyczajniej w świecie poddaje już na starcie mówiąc "nie dam rady" ?
Skąd wiesz, że nie dasz rady jak nawet nie próbujesz?
Przecież nic nie tracisz, a możesz jedynie zyskać.
Nie bój się próbować, walczyć, żyć.
Chyba z lekkim przerażeniem patrzę na kalendarz. Czas leci dla mnie zdecydowanie za szybko i sama nie wiem czy się cieszyć czy martwić czy co jeszcze. Plusy są takie, że w końcu mamy ukochane ciepełko i chyba wiosna, która zbliża się wielkimi krokami. To nic, że teraz jak wyjrzę przez okno oto pada i wieje haha.
Wraz z nadchodzącą wiosną pojawiają się nowe pomysły, wizje, chęci do wszystkiego. Niestety u mnie jest trochę na odwrót. Ale jedyne co mi pozostaje to mieć nadzieję, że wena i chęci szybko powrócą i wszystko wróci do normy.
A wy, jak korzystacie z ciepłych dni? :)